- Pani dyrektor, proszę jednak rozważyć przyjęcie Lily, to naprawdę wybitna dziewczyna. Poradzi sobie z materiałem lepiej niż Alison.- kobieta chrząknęła te słowa i błyskawicznie przeniosła wzrok na moją osobę. Uśmiechnęłam się do niej łagodnie by okazać jej że nie jestem aż tak bardzo załamana na jaką wyglądam. - Pani dyrektor, Lily niedawno straciła ojca nie powinna być z dala od matki. - moja matka wykorzystała ten czuły punkt.
- Proszę pani ja to wszystko rozumiem ale to nie mój problem. Powiedzmy że przyjmę Lily ale pod jednym warunkiem będzie miała pewien okres próbny. - uśmiechnęła się do mnie lekko aby złagodzić swoją wypowiedz.
- Okres próbny?- zapytałam cicho, lecz kobiecie nie uszło to z uwagi.
- Powiedzmy dwa góra trzy miesiące podczas których będę cię miała bacznie na oku. Będę obserwować jak ci idzie z nauką, przypatrywać się wynikom z testów i tak dalej. Dziś zostanie ci przydzielona szafka - kobieta westchnęła przeciągle podając mi dwie karki - to twój plan lekcji oraz spis potrzebnych książek na zajęcia. Bez książek nie radzę przychodzić na zajęcia tu nauczyciele nie tolerują tego jako niedyspozycji. Z mojej strony to chyba wszystko, dziękuję państwu oraz powodzenia Lily.
- Dziękuję pani dyrektor. - odszeptałam jej łagodnie.
- My również - uśmiechnęła się moja mama.
***
W drodze do samochodu nie byłam zbyt rozmowna, z resztą jak od jakiś dwóch miesięcy. Śmierć taty bardzo odbiła mi się na psychice. Moja mama starała się być dla mnie wyrozumiała choć nie zasłużyłam, w dawnych latach po pewnej kłótni o rozwód moich rodziców powiedziałam jej że chcę zamieszkać z ojcem i tak już pozostało do jego śmierci. Gdy tylko do mnie przyjechała opiekowało się mną jakby zapomniała o tym co jej wyrządziłam. Po prostu nie rozmawiałyśmy na ten temat.
- Lily co powiesz na to że gdy przyjdzie Alison ze szkoły pójdziemy na wspólne babskie zakupy?- uśmiechnęła się jak zawsze promieniście.- pokazałybyśmy ci trochę Londynu. - odwróciła się z wielkim zapałem wpatrując się we mnie tymi swoimi wyrafinowanymi oczami.
- Może innym razem umówiłam się z Dylanem na Skype. .- rozpromieniłam się na chwilę .
- No tak. Zapomniałam twoja wielka miłość Dylan.Nie możesz z nim pogadać wieczorem ?- moja matka nie pała zbyt wielką uprzejmością w stronę Dylana. Wszystko dlatego że on również nie okazuje jej zbyt wiele szacunku z uwagi tego że przez cały nasz związek znał tylko mojego ojca. Po prostu ci dwoje nie przepadają za sobą, co mnie w zupełności nie przeszkadza.
- Nie dziś popołudniu jest zajęty. Z resztą jedyne co mi teraz potrzebne to te książki na zajęcia.
-Z nimi nie będzie problemu. Alison wcześniej wypytała znajomych z twojej przyszłej klasy mamy je już w domu. - uśmiechnął się do mnie Chris. Widocznie oni bardziej potrafią zaplanować moje życie niż ja sama.
Dalsza rozmowa dla mnie nie miała już mniejszego znaczenia, po prostu wsłuchałam się w muzykę lecącą z radia aż dotarliśmy do naszego, a raczej Chrisa domu. Po tym jak mężczyzna idealnie zaparkował , wysiadłam i szybko schowałam się w swoim azylu- pokoju. Bardzo cieszył mnie fakt iż nie musiałam tej prywatnej przestrzeni dzielić z Alison. W sumie bardzo ja lubię, nawet mogłabym stwierdzić że jesteśmy idealnymi przyrodnimi siostrami, gdyby nie to że ona zna tu prawie wszystkich a ja prawie nikogo. Przyjechałam jakiś tydzień temu ale moja mama nie spieszyła się z usiłowaniem ode mnie normalnego zachowania . Co prawda poznałam Scotta, który jest chłopakiem Alison i chociaż oboje próbowali mnie przekonać do wspólnych wyjść, ja nie miałam na to ochoty. To się zmieni i to już od jutra. Będę codziennie widywać setki ludzi całkowicie mi obcych. Podczas tych rozmyśleń zaczełam pomału uprzątać pokój po całym tym uroczystym rozpakowywaniu swoich rzeczy.
***
-Hej - uśmiechnełam się do chłopaka, który swoją drogą nie wyglądał dziś zbyt dobrze.-Co ci jest?
-Ciebie również dobrze widzieć Lily.- uśmiechnął się żartobliwie, a ja zachichotałam jak głupia małolata. - Wczoraj chłopaki narzucili zbyt szybkie tempo na imprezie, i mam dziś niezłego kaca.
-To widać. Chcesz wiedzieć co u mnie? - zapytałam jak zazwyczaj. Dylan jest tym rodzajem faceta, który nie wypytuje mnie czy wszystko w porządku, czy dobrze minął mi dzień.
-Wiesz że zawsze mnie to interesuje. Nie pytam z racji że tego nie lubisz. - znów uśmiechnął się do kamerki.
-Będę chodzić z Alison do jednej szkoły, na razie jestem na okresie próbnym ale jak takdalej pójdzie moimi jedynymi przyjaciółmi w tym mieście staną się książki. - poprawiłam laptopa tak by Dylan widział mnie lepiej.
-Nie przesadzaj na pewnonpoznasz jakieś inne dziewczyny i ... chłopaków. - jego mimika twarzy zmieniła się na bardziej poważną .
- Nie zamierzam poznawać nikogo. Dobrze oboje wiemy że nie idzie mj to najlepiej. Mniejsza z tym,powinniśmy kończyć bo inaczej spóźnisz się do pracy. Kocham cię- pomachałam mu na pożegnanie podczas gdy on wysilił się tylkona ciche ,,ja ciebie też '' i sié rozłączyliśmy.
***
Wstałam delikatpnie z mojego łóżka. Ten dzień będzie wyjątkowo długi i męczący....
Kochani ja wiem że obiecałam dodawać rozdziały regularnie lecz mam teraz naprawdę dużo na głowie: matura, studniówka edc. Mam nadzieję że się na mnie nienpogniewacie i teraz ogłaszam iż rozdział pojawiać się bd nieregularnie TAKŻE DO NASTĘPNEGO !!!!